Sunday, August 29, 2010

Aktorzy na scenie wiersza. Czytelnik.

Czytelnik jako instrument


Trafne powiedzenie

wyżej sra niż dupę ma


stosuje się do autorów i czytelników aż za często.

Do autorów, gdy zamiast skromnie napisać dobry wiersz, nadymają się i stroją się w piórka poetów, wieszczy, moralistów, filozofów, mędrców, posiadaczy oryginalności (jakże to nieoryginalne!), wysokiego IQ, wybujałej fantazji lub błyskotliwego humoru. Jest miejsce w poezji na to wszystko, ale w wierszu może być co najwyżej PL (podmiot liryczny), a nigdy nie autorskie ego. Rola PLa w wierszu nie różni się od roli dziury w drodze, nogi stołowej, akacji nad jeziorem, psa Burka, itd. Podobnie jest z występowaniem wierszy, poezji i poetów w utworach poetyckich. Jeżeli już koniecznie muszą, to na takich samych prawach jak piana w niedopitym kuflu piwa, kałuża, zwiędłe liście, itd. Na ogół lepiej, żeby w poezji nie pisać o wierszach; na ogół powstaje przybrudzona kartka PAPIERU, a nie utwór poetycki.

Stosuje się powyższe powiedzenie (o żałosnej ambicji) do czytelników, gdy zamiast w spokoju przeczytać wiersz, z miejsca nastawiają się na ambitne interpretacje. Na ogół trafiają wtedy kulą w płot, nawet gdy autor im potakuje. A przecież pierwszym i oczywistym obowiązkiem czytelnika jest wiersz przeczytać, naprawdę przeczytać - bez żadnych poczynionych zawczasu założeń. "Naprawdę przeczytać" oznacza odtworzenie podanych przez autora obrazów i scen. Na najbardziej podstawowym poziomie. Czytelnik powinien też jakby utonąć w dźwiękach i melodii wiersza.

Czytelnik z czasem będzie się wyrabiał. Ale podchodząc do wiersza, czytelnik w danym momencie jest jaki jest, i nie może być lepszy. Wszelkie nieuzasadnione próby będą podpadać pod powyższe powiedzenie. Pierwsze interpretacje wiersza, po jednym lub dwóch odczytach, powinny przyjść do czytelnika naturalnie. Same. Bez zastanawiania się, bez świadomego, intensywnego główkowania. Gdy utwór na to zasługuje, czytelnik może przeczytać wiersz więcej razy, może zwrócić uwagę na pewne cechy i zjawiska zachodzące w wierszu, jak dźwiękowe echa różnych części, kompozycja całości, itd. Mogą wtedy ewentualnie nasunąć się dalsze interpretacje. Musi jednak czytelnik ściśle trzymać się tekstu. Wiersz może opisywać dźwięk silnika łodzi motorowej. Czytelnik mógł mieć psa Burka, który szczekał "chark!-chark!-chark!". Nie znaczy to jednak, że wiersz jest o tym, jak to Burek czytelnika dogorywał, aż czytelnik oddał Burka do uśpienia.

Poezja potrzebuje czytelników tak jak muzyka - instrumentów muzycznych (choćby strun głosowych). Czytelnik jest instrumentem, na którym gra autor. Rola instrumentu jest twórcza. To instrument stwarza dźwięk, wraz z kolorem i natężeniem. Zresztą w zależności od pory dnia, pogody, warunków w pomieszczeniu. Każdy instrument reaguje nieco lub nawet krańcowo inaczej, ale wciąż muzycznie zbieżnie. Gra do instrumentu przychodzi sama.

Prawa i obowiązki


Prawa i obowiązki czytelnika są negatywem obowiązków i praw autora. Prawa czytelnika są jasne - ma prawo oczekiwać, że autor spełnia swoje obowiązki.

Teraz o obowiązkach czytelnika. Autor stwarza obrazy i sceny. Czytelnik musi je odtworzyć (a nie banialukować). Autor komponuje dźwięki i melodię. Czytelnik powinien je usłyszeć. Autor gra na wieloznacznościach i echach znaczenia i dźwiękowych, a czytelnik powinien je zauważyć, powinny na czytelnika podziałać (musi być wyrobiony). Po zaabsorbowaniu wiersza nadchodzi dla czytelnika czas, żeby popuścił sobie wodze fantazji, wspomnieniom osobistym, itd, ale zawsze w ścisłym związku z tekstem utworu. Gdy wiersz jest tylko pretekstem, to mamy do czynienia nie z czytaniem poezji, lecz z mentalną masturbacją.

Wreszcie istnieje subtelny obowiązek oddania utworowi sprawiedliwości. Spośród równie prawdopodobnych możliwości, czytelnik powinien wybrać jako główną tę, która czyni utwór najlepszym artystycznie. Raz jeszcze podkreślam, że musi to czynić w zgodzie z tekstem, a nie dowolnie.

Autor i czytelnik są w sytuacji pary brydżystów w czasie licytacji. Nie znają swoich kart, nie mogą paplać, muszą ograniczyć się do odzywek licytacji - ale stanowią drużynę. Nieodzowną częścią sukcesu pary brydżowej jest zaufanie. Gdy jeden z partnerów zaskoczy drugiego swoją odzywką, to ten drugi nie może reagować: ty nogo!!! Na odwrót, właśnie wtedy drużyna ma szansę grać nadzwyczajnie pięknie. Bo sytuacja jest szczególna. Tylko zaufanie i założenie, że partner zagrał dobrze, pozwoli drużynie wykorzystać niezwykły, nieoczekiwany układ kart. Jednak licytować należy zgodnie z kartą, zgodnie z licytacją partnera, i zgodnie z prawami sukcesu gry. Podobnie poezja może wznieść się na wyższą orbitę w oparciu o zaufanie. Z kolei zaufanie może mieć miejsce i być uzasadnione tylko w przypadku zaawansowanego autora i zaawansowanego czytelnika. Jak w brydżu.

Aktorzy na scenie wiersza. Autor.

Są nimi autor, czytelnik, krytyk, tłumacz, nauczyciel, uczeń, edytor, wydawca... Każdy z nich ma swoje obowiązki. Ma też prawo wymagać od innych spełnienia ich obowiązków.

Autor musi mieć dyscyplinę i zdawać sobie sprawę z tego, że jego jedynym celem jest poezja - nie wierność wspomnieniom, nie moralność, polityka, filozofia... lecz poezja. Oznacza to, że autor musi ograniczyć się do przekazywania słowami wyłącznie elementów zmysłowych, a więc przede wszystkim obrazów ("poezja, to malowanie słowami"); także ruchu, zapachu, temperatury, gładkości i szorstkości, gry światła... Reszta, jak refleksje nad moralnością, człowieczeństwem... należy do czytelnika. Tak więc na przykład każdy odnośnik historyczny powinien budzić skojarzenia zmysłowe. Być może sztukę znanego artysty, może element jego wyglądu (dłoń Szopena, kudły Einsteina, ...)

Obrazy w wierszu, brane dosłownie, muszą trzymać się kupy. Mogą być fantastyczne, ale wciąż muszą być obrazami, a nie śmieciami. Żadne metaforyczne znaczenie sceny lub obrazu nie może służyć za usprawiedliwienie typu: przecież nie o to chodzi, przecież rozumie się, że chodzi o wyższe znaczenie. Bzdura! Wyższe znaczenie ma dopiero powstać (i nawet nie musi) w czytelniku, a wiersz musi się trzymać kupy przede wszystkim na poziomie podstawowym. W sferze przenośnej dopuszczalna, a nawet może być korzystna mgła, wieloznaczność, itd.

Autor powinien też odróżniać efekt wiersza lub wrażenia ze sceny od materii samego wiersza. Postać z wiersza może być rozgadana lub wulgarna lub głupia lub nudna; scena może być odrażająca; ale wiersz nie może być ani rozgadany, ani wulgarny, ani głupi, ani nudny, ani nie powinien sam w sobie budzić odrazy; a gdy wiersz zawiera potok słów lub wulgaryzmy lub opis fetoru i gnicia, to tylko w ramach kompozycji - muszą służyć one poezji, a nie budzeniu szoku, sensacji, czystej odrazy w czytelniku lub znudzenia.

W poezji liczy się każde znaczenie słowa lub frazy, a nie tylko zamierzone. Liczą się nawet skojarzenia dźwiękowe. Dzięki temu wiersze mogą się wznieść na wyższy poziom. Ale niczego nie ma za darmo. Istnieje także odpowiedzialność. Autor jest więc odpowiedzialny za wszystkie znaczenia, być może bzdurnie nieestetyczne, a nie wyłącznie za zamierzone znaczenie słów i fraz. Niechciane znaczenie może wiersz ośmieszyć. Żadne "nie o to chodzi" nie pomoże, ha-ha-ha!

O poezji. Wstęp.

WSTĘP


Moja główna teza: poezja istnieje.

Zdawałoby się, że chyba wszyscy się zgadzają. Z pewnością wielbiciele poezji, niezwiązani ze światkiem okołopoetyckim (poetyckawym). Jednak wielu aktywnych we wspomnianym światku twierdzi, że poezja to coś co im i każdemu się wydaje. A że mocno różnie się im wydaje, nawet tej samej jołopie w różnych sytuacjach, to de facto uważają, że poezja to jest takie nico, ni to ni śmo, co kto chce. A jednak poezja istnieje.

Przecież poezja ma za sobą ponad dwa tysiące lat ciągłego rozwoju w Chinach, z kulminacją - ale nie zakończeniem - w 8' wieku naszej ery. O tym nie wolno zapominać. Tego nie wolno lekceważyć.

Po wiekach zdobycze poezji chińskiej zaabsorbowała i rozwinęła poezja japońska - przede wszystkim skupiona wokół haiku. Orientalne spojrzenie na poezję dzieli także poezja ludowa na całym świecie. Wreszcie poezja skaldów, oryginalna, też de facto wyznaje podobną filozofię artystyczną, niezależnie od innej materii wiersza. Rzeczywiście, głównym środkiem poezji orientalnej i ludowej jest zestawienie (juxtaposition), podczas gdy dla poezji skaldów charakterystyczny był kenning.

Rozwój poezji chińskiej (i poezji w ogóle) polegał między innymi - a dla niniejszej dyskusji przede wszystkim - na wyrobieniu artystycznej filozofii i smaku artystycznego. Filozofia była rozwinięta tak głęboko, że rzutowała na życie poetów, co znalazło odbicie w poglądach Basho.

Ezra Pound wyraził pewne poglądy, jakby pragmatyczne rady, zbieżne z głównym nurtem poezji. Odtąd służą one amerykańskiej poezji. W wielu amerykańskich podręcznikach różnych autorów rady Pounda są modyfikowane (raczej ze stratą niż z zyskiem dla studentów poezji). W sumie są te rady tylko prymitywnym, choć z pewnością pożytecznym echem myśli chińskiej (echem mało świadomym swojego źródła).

Najlepsi poeci, z jakiego by zakątka świata nie byli, w najlepszych wierszach wykazują się smakiem i świadomym lub nieświadomym zrozumieniem (które poznajemy obiektywnie właśnie po wierszach, nie martwiąc się o stan subiektywny autora). Ale zabrakło głębokiej filozofii artystycznej większości znanych poetów Zachodu, i ich wierszom. Głównie z tego powodu współczesna poezja boryka się z istnieniem, i trudno powiedzieć czy wygrywa. W esejach poświęconych poezji orientalnej lub skądkolwiek, ale związanej z haiku i tanka, poezję dyskutuje się rzeczowo. Poza tym eseje o poezji przpominają kronikę plotkarską i uroczystości rozdawania "honorów". Rzadko kiedy natrafia się na tekst o poezji zachodniej, który by czytelnikowi otworzył oczy, dał głębokie zrozumienie i odczucie sztuki.

W niniejszym eseju spróbuję przekazać klasyczne idee. Czasem je wyrażę dojrzalej, czasem coś uzupełnię. Jest to konieczne, bo Chińczycy unikali ogólnych syntez - tym się różnili od starożytnych Greków. Jest to chińskie podejście zgodne ze stylem i filozofią poezji, ale w celach teoretycznych lub dla przekazania studentom idei sztuki, jednak syntezy i definicje też są pożyteczne. Tak więc, bez formułowania istotnie nowych grand-idei, mam nadzieję że mój esej będzie pożyteczny dzięki sformułowaniom explicite.

Wednesday, August 25, 2010

[zapominamy]






zapominamy
jak pijany prorok
o Pani Przyszłości

szarpie mnie za ramię - budzi
teraz jest teraz - krzyczy
stałam się twoją teraźniejszością - krzyczy
bełkoczę - moja przyszłość nigdy nie nadejdzie
i odwracam się na drugi bok








wh,
2010-08-24



Tuesday, August 24, 2010

dziki tropik i łagodna północ



dla marco







brzozy afryki
chronią swoje niemałe małe
strzelają we lwy kopytami

wśród żyraf polskiego lasku
przemykają zefir i ptaki

telewizyjny ekranowy śnieg
prószy na twarze polityków







wh,
2010-08-24


Sunday, August 22, 2010

rzeki

 
 
 
 
 
 

        wyschły
        oceany morza rzeki
        artyści w terenie
        malują je byle gdzie

        rybak położył się do trumny
        zasnął
        żegluje





wh,
2010-08-21

Monday, August 16, 2010

i w ogóle



dla basi






pszczoły ule i w ogóle
ptaków wysokie noty i loty
w parku skwer
i wód podziemnych szmer

mówią nam że

lato nas żegna
wita wrzesień złoty
a ty pamiętaj o tym
że jesteś tylko ty

mów mi czule i w ogóle
ozłoć szare dni i święta
można snów swych nie pamiętać
ale każdy śni









wh,
2010-08-15


Monday, August 9, 2010

żyroskop






nakleiłem na płaski krążek bączka
tekturkę podzieloną na półkole
białe i czarne

bączek tkwi w miejscu
kręcąc się niewidocznie
pokazując swą szarą powierzchnię

przed opadnięciem
wybucha tęczą kolorów

nie odróżniam na odległość
prawdy od kłamstwa
czekam na swój moment
na tęczę kolorów










wh,
1998-12-06


z rana za kierownicą



z rana za kierownicą





wzdłuż drogi palmy
nicnierobią
a dzikokątne
psychiatryczne drzewa południa
ponuro kontemplują
niedoszłe i przyszłe
m o r d e r s t w a

młoda matka
biegiem pcha wózek z dzieckiem

w niebie
zawracanie głowy
chmury chmurki i chmurzyska
swojskie
ale losu nie odczytam











wh,
1999-11-08


Wednesday, August 4, 2010

a życie idzie do przodu






podrzucił ją pod sufit
zamyślił się
nie słyszał jej słów:

upadłam na głowę
złamałam kark






wh,
2007-01-04