żart
zdrowy coraz mniej znaczy
niech spokój monopolowy utopi
wspomnienie oksymoronowej nowomowy
piaskownicy i szulera brudnych kart
niech kotwicę wyrwie lekki żart
wh,
2010-11-09
Tuesday, November 9, 2010
żart
Sunday, October 31, 2010
we mgle
przede mną sen chmurka
gdy z lekka dmucham
przeciąga się w uśmiechu
za chwilę się rozwieje
szepczę trwaj
śnie przytulny obopólny
w pieszczoty mgle
za oknem
domów krawędzie proste
ostre
pod dłonią zwinnie
linia ginie
stopiona
w pieszczoty mgle
przez szklane drzwi
z podłogi góry
we mgle - nie rozwiewaj się -
w niej rzeka bólu płynie
wh,
1998-11-10/11
dwa spotkania (wiersz Niebieskiej Azalii)
@ ... @ ... @ ... @ ... @ ... @ ... @ ... @ ... @ ... @ ... @
dwa spotkania
::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
obóz nad brzegiem strumienia
zajmuję się najmłodszymi
on jest w najstarszej
ledwo nastolatek
mały czarny
lubi moją wąską talię
i niebieskie oczy
nazywa mnie swoim instruktorem tańca
jest mi przykro
podsłuchałam jak jego dojrzały kolega
uświadomił go: gdybyś był starszy
to ona poszłaby z tobą w tan
oj-tak, oj - puściłaby się
znowu wakacje
tym razem nad Bałtykiem
wczasowisko
już nie jestem nastolatką
przywlókł się za mną asystent z wydziału
potrzebny mi jak dziura w moście
co ma dziewczyna robić?
a ten chłopaczek też tu jest!
czy on zawsze będzie nastolatkiem?
broniłam się przed uczuciem
całe pół godziny
chodzę za nim jak pies
toleruje mnie jest mi dobrze
cały dzień spędzamy na plaży w słońcu
na posiłki biegniemy w stroju kąpielowym
wieczorem siedzimy w namiocie
na moim łóżku
na dworze wciąż jest jasno
na drugim łóżku chrapie obca
on mnie obejmuje ramieniem
grzeje
i tak siedzimy
nachylam się
w półmroku widzi nabrzmiałą truskawkę
mojej szczupłej piersi
i tak siedzimy
potem zmoczyłam łzami poduszkę
i wreszcie usnęłam
niebieska azalia
@ ... @ ... @ ... @ ... @ ... @ ... @ ... @ ... @ ... @ ... @
@
(Ściągnąłem ten wiersz z p.h.p. za pozwoleniem autorki, z jej poprawkami).
Friday, October 15, 2010
Łajka
jej los się odmienił
tylko na dwór chciała polecieć
a tu nagle tyle przestrzeni
łaknęła dotyku ludzkiej dłoni
a tu cisza w psich uszach dzwoni
wh,
2010-10-15
Saturday, October 2, 2010
Przemawiał dziad do swojego obrazu
Klęka speszony Bóg przed Jajcusiem, i rzecze:
- wybacz mi, proszę!
Jajcuś: za co?
Bóg: zapomniałem dać Ci rozum.
Jajcuś: nie przejmuj się stary,
ja i tak wszystko wiem lepiej.
Grunt, że jestem pokorny.
wh,
2010-10-02
Wednesday, September 29, 2010
sceptyczny syn rabina
ciągnie houdiniego nad rzekę
do szumu drzew
plusku ryb
skurczony
czyści zamek drzwi komórki
zamek zapchany wytrychami
z plasteliny
wh,
2010-09-29
Thursday, September 16, 2010
sweter
=== (1) ===
przez sweter
co ziębi zamiast grzać
a przez łeb ściągnąć nie ma jak
przychodzi na myśl
ta co przed laty sama przyszła
a potem z głowy sama wyszła
dziś znów zimno
=== (2) ===
gdzie drzewa skrył się znak
krąży powrotny ptak
tobie się ptaku pomyliło
tego drzewa nigdy nie było
wiatr grał nie na korony harfie
lecz w twym ściśniętym gardle
wh,
2010-09-15
Sunday, August 29, 2010
Aktorzy na scenie wiersza. Czytelnik.
Czytelnik jako instrument
Trafne powiedzenie
stosuje się do autorów i czytelników aż za często.
Do autorów, gdy zamiast skromnie napisać dobry wiersz, nadymają się i stroją się w piórka poetów, wieszczy, moralistów, filozofów, mędrców, posiadaczy oryginalności (jakże to nieoryginalne!), wysokiego IQ, wybujałej fantazji lub błyskotliwego humoru. Jest miejsce w poezji na to wszystko, ale w wierszu może być co najwyżej PL (podmiot liryczny), a nigdy nie autorskie ego. Rola PLa w wierszu nie różni się od roli dziury w drodze, nogi stołowej, akacji nad jeziorem, psa Burka, itd. Podobnie jest z występowaniem wierszy, poezji i poetów w utworach poetyckich. Jeżeli już koniecznie muszą, to na takich samych prawach jak piana w niedopitym kuflu piwa, kałuża, zwiędłe liście, itd. Na ogół lepiej, żeby w poezji nie pisać o wierszach; na ogół powstaje przybrudzona kartka PAPIERU, a nie utwór poetycki.
Stosuje się powyższe powiedzenie (o żałosnej ambicji) do czytelników, gdy zamiast w spokoju przeczytać wiersz, z miejsca nastawiają się na ambitne interpretacje. Na ogół trafiają wtedy kulą w płot, nawet gdy autor im potakuje. A przecież pierwszym i oczywistym obowiązkiem czytelnika jest wiersz przeczytać, naprawdę przeczytać - bez żadnych poczynionych zawczasu założeń. "Naprawdę przeczytać" oznacza odtworzenie podanych przez autora obrazów i scen. Na najbardziej podstawowym poziomie. Czytelnik powinien też jakby utonąć w dźwiękach i melodii wiersza.
Czytelnik z czasem będzie się wyrabiał. Ale podchodząc do wiersza, czytelnik w danym momencie jest jaki jest, i nie może być lepszy. Wszelkie nieuzasadnione próby będą podpadać pod powyższe powiedzenie. Pierwsze interpretacje wiersza, po jednym lub dwóch odczytach, powinny przyjść do czytelnika naturalnie. Same. Bez zastanawiania się, bez świadomego, intensywnego główkowania. Gdy utwór na to zasługuje, czytelnik może przeczytać wiersz więcej razy, może zwrócić uwagę na pewne cechy i zjawiska zachodzące w wierszu, jak dźwiękowe echa różnych części, kompozycja całości, itd. Mogą wtedy ewentualnie nasunąć się dalsze interpretacje. Musi jednak czytelnik ściśle trzymać się tekstu. Wiersz może opisywać dźwięk silnika łodzi motorowej. Czytelnik mógł mieć psa Burka, który szczekał "chark!-chark!-chark!". Nie znaczy to jednak, że wiersz jest o tym, jak to Burek czytelnika dogorywał, aż czytelnik oddał Burka do uśpienia.
Poezja potrzebuje czytelników tak jak muzyka - instrumentów muzycznych (choćby strun głosowych). Czytelnik jest instrumentem, na którym gra autor. Rola instrumentu jest twórcza. To instrument stwarza dźwięk, wraz z kolorem i natężeniem. Zresztą w zależności od pory dnia, pogody, warunków w pomieszczeniu. Każdy instrument reaguje nieco lub nawet krańcowo inaczej, ale wciąż muzycznie zbieżnie. Gra do instrumentu przychodzi sama.
Prawa i obowiązki
Prawa i obowiązki czytelnika są negatywem obowiązków i praw autora. Prawa czytelnika są jasne - ma prawo oczekiwać, że autor spełnia swoje obowiązki.
Teraz o obowiązkach czytelnika. Autor stwarza obrazy i sceny. Czytelnik musi je odtworzyć (a nie banialukować). Autor komponuje dźwięki i melodię. Czytelnik powinien je usłyszeć. Autor gra na wieloznacznościach i echach znaczenia i dźwiękowych, a czytelnik powinien je zauważyć, powinny na czytelnika podziałać (musi być wyrobiony). Po zaabsorbowaniu wiersza nadchodzi dla czytelnika czas, żeby popuścił sobie wodze fantazji, wspomnieniom osobistym, itd, ale zawsze w ścisłym związku z tekstem utworu. Gdy wiersz jest tylko pretekstem, to mamy do czynienia nie z czytaniem poezji, lecz z mentalną masturbacją.
Wreszcie istnieje subtelny obowiązek oddania utworowi sprawiedliwości. Spośród równie prawdopodobnych możliwości, czytelnik powinien wybrać jako główną tę, która czyni utwór najlepszym artystycznie. Raz jeszcze podkreślam, że musi to czynić w zgodzie z tekstem, a nie dowolnie.
Autor i czytelnik są w sytuacji pary brydżystów w czasie licytacji. Nie znają swoich kart, nie mogą paplać, muszą ograniczyć się do odzywek licytacji - ale stanowią drużynę. Nieodzowną częścią sukcesu pary brydżowej jest zaufanie. Gdy jeden z partnerów zaskoczy drugiego swoją odzywką, to ten drugi nie może reagować: ty nogo!!! Na odwrót, właśnie wtedy drużyna ma szansę grać nadzwyczajnie pięknie. Bo sytuacja jest szczególna. Tylko zaufanie i założenie, że partner zagrał dobrze, pozwoli drużynie wykorzystać niezwykły, nieoczekiwany układ kart. Jednak licytować należy zgodnie z kartą, zgodnie z licytacją partnera, i zgodnie z prawami sukcesu gry. Podobnie poezja może wznieść się na wyższą orbitę w oparciu o zaufanie. Z kolei zaufanie może mieć miejsce i być uzasadnione tylko w przypadku zaawansowanego autora i zaawansowanego czytelnika. Jak w brydżu.
Aktorzy na scenie wiersza. Autor.
Są nimi autor, czytelnik, krytyk, tłumacz, nauczyciel, uczeń, edytor, wydawca... Każdy z nich ma swoje obowiązki. Ma też prawo wymagać od innych spełnienia ich obowiązków.
Autor musi mieć dyscyplinę i zdawać sobie sprawę z tego, że jego jedynym celem jest poezja - nie wierność wspomnieniom, nie moralność, polityka, filozofia... lecz poezja. Oznacza to, że autor musi ograniczyć się do przekazywania słowami wyłącznie elementów zmysłowych, a więc przede wszystkim obrazów ("poezja, to malowanie słowami"); także ruchu, zapachu, temperatury, gładkości i szorstkości, gry światła... Reszta, jak refleksje nad moralnością, człowieczeństwem... należy do czytelnika. Tak więc na przykład każdy odnośnik historyczny powinien budzić skojarzenia zmysłowe. Być może sztukę znanego artysty, może element jego wyglądu (dłoń Szopena, kudły Einsteina, ...)
Obrazy w wierszu, brane dosłownie, muszą trzymać się kupy. Mogą być fantastyczne, ale wciąż muszą być obrazami, a nie śmieciami. Żadne metaforyczne znaczenie sceny lub obrazu nie może służyć za usprawiedliwienie typu: przecież nie o to chodzi, przecież rozumie się, że chodzi o wyższe znaczenie. Bzdura! Wyższe znaczenie ma dopiero powstać (i nawet nie musi) w czytelniku, a wiersz musi się trzymać kupy przede wszystkim na poziomie podstawowym. W sferze przenośnej dopuszczalna, a nawet może być korzystna mgła, wieloznaczność, itd.
Autor powinien też odróżniać efekt wiersza lub wrażenia ze sceny od materii samego wiersza. Postać z wiersza może być rozgadana lub wulgarna lub głupia lub nudna; scena może być odrażająca; ale wiersz nie może być ani rozgadany, ani wulgarny, ani głupi, ani nudny, ani nie powinien sam w sobie budzić odrazy; a gdy wiersz zawiera potok słów lub wulgaryzmy lub opis fetoru i gnicia, to tylko w ramach kompozycji - muszą służyć one poezji, a nie budzeniu szoku, sensacji, czystej odrazy w czytelniku lub znudzenia.
W poezji liczy się każde znaczenie słowa lub frazy, a nie tylko zamierzone. Liczą się nawet skojarzenia dźwiękowe. Dzięki temu wiersze mogą się wznieść na wyższy poziom. Ale niczego nie ma za darmo. Istnieje także odpowiedzialność. Autor jest więc odpowiedzialny za wszystkie znaczenia, być może bzdurnie nieestetyczne, a nie wyłącznie za zamierzone znaczenie słów i fraz. Niechciane znaczenie może wiersz ośmieszyć. Żadne "nie o to chodzi" nie pomoże, ha-ha-ha!
Autor musi mieć dyscyplinę i zdawać sobie sprawę z tego, że jego jedynym celem jest poezja - nie wierność wspomnieniom, nie moralność, polityka, filozofia... lecz poezja. Oznacza to, że autor musi ograniczyć się do przekazywania słowami wyłącznie elementów zmysłowych, a więc przede wszystkim obrazów ("poezja, to malowanie słowami"); także ruchu, zapachu, temperatury, gładkości i szorstkości, gry światła... Reszta, jak refleksje nad moralnością, człowieczeństwem... należy do czytelnika. Tak więc na przykład każdy odnośnik historyczny powinien budzić skojarzenia zmysłowe. Być może sztukę znanego artysty, może element jego wyglądu (dłoń Szopena, kudły Einsteina, ...)
Obrazy w wierszu, brane dosłownie, muszą trzymać się kupy. Mogą być fantastyczne, ale wciąż muszą być obrazami, a nie śmieciami. Żadne metaforyczne znaczenie sceny lub obrazu nie może służyć za usprawiedliwienie typu: przecież nie o to chodzi, przecież rozumie się, że chodzi o wyższe znaczenie. Bzdura! Wyższe znaczenie ma dopiero powstać (i nawet nie musi) w czytelniku, a wiersz musi się trzymać kupy przede wszystkim na poziomie podstawowym. W sferze przenośnej dopuszczalna, a nawet może być korzystna mgła, wieloznaczność, itd.
Autor powinien też odróżniać efekt wiersza lub wrażenia ze sceny od materii samego wiersza. Postać z wiersza może być rozgadana lub wulgarna lub głupia lub nudna; scena może być odrażająca; ale wiersz nie może być ani rozgadany, ani wulgarny, ani głupi, ani nudny, ani nie powinien sam w sobie budzić odrazy; a gdy wiersz zawiera potok słów lub wulgaryzmy lub opis fetoru i gnicia, to tylko w ramach kompozycji - muszą służyć one poezji, a nie budzeniu szoku, sensacji, czystej odrazy w czytelniku lub znudzenia.
W poezji liczy się każde znaczenie słowa lub frazy, a nie tylko zamierzone. Liczą się nawet skojarzenia dźwiękowe. Dzięki temu wiersze mogą się wznieść na wyższy poziom. Ale niczego nie ma za darmo. Istnieje także odpowiedzialność. Autor jest więc odpowiedzialny za wszystkie znaczenia, być może bzdurnie nieestetyczne, a nie wyłącznie za zamierzone znaczenie słów i fraz. Niechciane znaczenie może wiersz ośmieszyć. Żadne "nie o to chodzi" nie pomoże, ha-ha-ha!
Labels:
artysta,
autor,
poezja,
wiersz,
znaczenie chciane i niechciane
O poezji. Wstęp.
WSTĘP
Moja główna teza: poezja istnieje.
Zdawałoby się, że chyba wszyscy się zgadzają. Z pewnością wielbiciele poezji, niezwiązani ze światkiem okołopoetyckim (poetyckawym). Jednak wielu aktywnych we wspomnianym światku twierdzi, że poezja to coś co im i każdemu się wydaje. A że mocno różnie się im wydaje, nawet tej samej jołopie w różnych sytuacjach, to de facto uważają, że poezja to jest takie nico, ni to ni śmo, co kto chce. A jednak poezja istnieje.
Przecież poezja ma za sobą ponad dwa tysiące lat ciągłego rozwoju w Chinach, z kulminacją - ale nie zakończeniem - w 8' wieku naszej ery. O tym nie wolno zapominać. Tego nie wolno lekceważyć.
Po wiekach zdobycze poezji chińskiej zaabsorbowała i rozwinęła poezja japońska - przede wszystkim skupiona wokół haiku. Orientalne spojrzenie na poezję dzieli także poezja ludowa na całym świecie. Wreszcie poezja skaldów, oryginalna, też de facto wyznaje podobną filozofię artystyczną, niezależnie od innej materii wiersza. Rzeczywiście, głównym środkiem poezji orientalnej i ludowej jest zestawienie (juxtaposition), podczas gdy dla poezji skaldów charakterystyczny był kenning.
Rozwój poezji chińskiej (i poezji w ogóle) polegał między innymi - a dla niniejszej dyskusji przede wszystkim - na wyrobieniu artystycznej filozofii i smaku artystycznego. Filozofia była rozwinięta tak głęboko, że rzutowała na życie poetów, co znalazło odbicie w poglądach Basho.
Ezra Pound wyraził pewne poglądy, jakby pragmatyczne rady, zbieżne z głównym nurtem poezji. Odtąd służą one amerykańskiej poezji. W wielu amerykańskich podręcznikach różnych autorów rady Pounda są modyfikowane (raczej ze stratą niż z zyskiem dla studentów poezji). W sumie są te rady tylko prymitywnym, choć z pewnością pożytecznym echem myśli chińskiej (echem mało świadomym swojego źródła).
Najlepsi poeci, z jakiego by zakątka świata nie byli, w najlepszych wierszach wykazują się smakiem i świadomym lub nieświadomym zrozumieniem (które poznajemy obiektywnie właśnie po wierszach, nie martwiąc się o stan subiektywny autora). Ale zabrakło głębokiej filozofii artystycznej większości znanych poetów Zachodu, i ich wierszom. Głównie z tego powodu współczesna poezja boryka się z istnieniem, i trudno powiedzieć czy wygrywa. W esejach poświęconych poezji orientalnej lub skądkolwiek, ale związanej z haiku i tanka, poezję dyskutuje się rzeczowo. Poza tym eseje o poezji przpominają kronikę plotkarską i uroczystości rozdawania "honorów". Rzadko kiedy natrafia się na tekst o poezji zachodniej, który by czytelnikowi otworzył oczy, dał głębokie zrozumienie i odczucie sztuki.
W niniejszym eseju spróbuję przekazać klasyczne idee. Czasem je wyrażę dojrzalej, czasem coś uzupełnię. Jest to konieczne, bo Chińczycy unikali ogólnych syntez - tym się różnili od starożytnych Greków. Jest to chińskie podejście zgodne ze stylem i filozofią poezji, ale w celach teoretycznych lub dla przekazania studentom idei sztuki, jednak syntezy i definicje też są pożyteczne. Tak więc, bez formułowania istotnie nowych grand-idei, mam nadzieję że mój esej będzie pożyteczny dzięki sformułowaniom explicite.
Labels:
Chiny,
historia,
Japonia,
juxtaposition,
kening,
poezja,
poezja ludowa,
skald,
teoria,
zestawienie
Wednesday, August 25, 2010
[zapominamy]
zapominamy
jak pijany prorok
o Pani Przyszłości
szarpie mnie za ramię - budzi
teraz jest teraz - krzyczy
stałam się twoją teraźniejszością - krzyczy
bełkoczę - moja przyszłość nigdy nie nadejdzie
i odwracam się na drugi bok
wh,
2010-08-24
Labels:
poezja,
prorok,
przyszłość,
sen,
teraźniejszość,
wiersz
Tuesday, August 24, 2010
dziki tropik i łagodna północ
dla marco
brzozy afryki
chronią swoje niemałe małe
strzelają we lwy kopytami
wśród żyraf polskiego lasku
przemykają zefir i ptaki
telewizyjny ekranowy śnieg
prószy na twarze polityków
wh,
2010-08-24
Sunday, August 22, 2010
rzeki
wyschły
oceany morza rzeki
artyści w terenie
malują je byle gdzie
rybak położył się do trumny
zasnął
żegluje
wh,
2010-08-21
Monday, August 16, 2010
i w ogóle
dla basi
pszczoły ule i w ogóle
ptaków wysokie noty i loty
w parku skwer
i wód podziemnych szmer
mówią nam że
lato nas żegna
wita wrzesień złoty
a ty pamiętaj o tym
że jesteś tylko ty
mów mi czule i w ogóle
ozłoć szare dni i święta
można snów swych nie pamiętać
ale każdy śni
wh,
2010-08-15
Monday, August 9, 2010
żyroskop
nakleiłem na płaski krążek bączka
tekturkę podzieloną na półkole
białe i czarne
bączek tkwi w miejscu
kręcąc się niewidocznie
pokazując swą szarą powierzchnię
przed opadnięciem
wybucha tęczą kolorów
nie odróżniam na odległość
prawdy od kłamstwa
czekam na swój moment
na tęczę kolorów
wh,
1998-12-06
z rana za kierownicą
z rana za kierownicą
wzdłuż drogi palmy
nicnierobią
a dzikokątne
psychiatryczne drzewa południa
ponuro kontemplują
niedoszłe i przyszłe
m o r d e r s t w a
młoda matka
biegiem pcha wózek z dzieckiem
w niebie
zawracanie głowy
chmury chmurki i chmurzyska
swojskie
ale losu nie odczytam
wh,
1999-11-08
Wednesday, August 4, 2010
a życie idzie do przodu
podrzucił ją pod sufit
zamyślił się
nie słyszał jej słów:
upadłam na głowę
złamałam kark
wh,
2007-01-04
Saturday, July 3, 2010
Warta
gdzie nie spojrzeć
na ekranach
basketball baseball football hockey
po wewnętrznej stronie kontuaru
jak mrówki
uwija się dwóch młodych
footballistów ogolone głowy
grzecznie udają znajomość
historii NBA
pomału sączę dzban fat tire
flat tire chodzi mi po głowie
ostatnie krople
i wychodzimy w noc
ja i mój rozdęty brzuch
obaj czujemy
przyjaźń do świata
przechodzę po warszawsku
pas po pasie przy czerwonym
don't kill yourself
przez El Camino Real
nie złość się niewidoczny za kółkiem
o jedną dziesiątą sekundy
kiedyś w innym świecie
pięknej niedzieli w Wałczu
w taniutkiej restauracji
jeden żołnierz na przepustce drugiemu
tłumaczył nie płacz stary ta warta
to chuj wobec wieczności
wh,
2006-05-11
Labels:
bar,
El Camino Real,
Kalifornia,
piwo,
przepustka,
Wałcz,
Warszawa,
warta,
żołnierz
Wednesday, June 30, 2010
mróz
wyjęta z zamrażalnika
osełka masła
wnet rozmiękła
taplały się w niej tępe noże
a ostry przeleciał
i wpadł w wodę
bujny ogród wydawał owoce
to szczodrze to skąpo
owady wibrowały w krzakach
księżyc zajrzał i uciekł w chmury
zamilkło gęste powietrze
wh,
2010-06-28
Monday, June 21, 2010
ospałe gołębie
nim mnie gołębie
uhonorują
spadnę z piedestału
a w tobie będzie
złość czy żal
wh,
2010-06-21
Thursday, June 17, 2010
Afiniczność, logarytm, czworościan
Wstęp
Kiedy w Las Vegas, w New Mexico (nie w Nevadzie), w 1996 roku, zajmowałem się teoretyczną podstawą fuzzy controlera, naraz dotarło do mnie jasne uzasadnienie wzoru na objętość czworościanu, i ogólniej - n-wymiarowego sympleksu. Z pewnością moja elementarna obserwacja jest skryta w zilionie miejsc w literaturze, nie wiem. Jednak obserwacja ta powinna być znana, od starożytnych czasów greckich, wszystkim uczniom w szkole, a nie jest. Może dlatego, że chociaż daje pełne zrozumienie, to stanowi tylko połowę dowodu. Druga połowa nie dotyczy zrozumienia, lecz intuicji związanej z afinicznością. Afiniczna część dowodu wzoru na objętość czworościanu wymaga rozwinięcia solidnego kawałka matematyki. Powiem więcej w trzeciej części niniejszej notki o afiniczności i jej przejawach.
Afiniczność
Na szybie okiennej (tuż nad podłogą) mamy obraz. Słońce rzutuje obraz na podłogę. Szyba nie musi być pionowa, może być obrócona wokół poziomej osi. Słońce chodzi po niebie, więc na podłodze dostajemy różne obrazy o różnych godzinach. Zakładamy, że snop światła słonecznego jest równoległy. Obraz na podłodze jest afinicznym przekształceniem obrazu na szybie. Obraz na podłodze przypomina obraz na szybie pod wieloma względami. Są też różnice. Mówimy, że przekształcenie afiniczne zachowuje pewne własności, a innych nie zachowuje:
- zachowuje linie proste czyli liniowość; każde trzy punkty szyby, leżące na jednej prostej, są zrzutowane na trzy punkty podłogi, leżące na jednej prostej.
- nie zachowuje kątów pomiędzy prostymi (i krzywymi gładkimi). Proste prostopadłe na szybie na ogół przejdą na proste nieprostopadłe na podłodze. Wtedy jedna para przeciwległych kątów prostych zmaleje do ostrych, a pozostała zwiększy się do rozwartych. Gdy słońce świeci nie prosto na pionową szybę, lecz ostro z boku, to linie pionowe na szybie przejdą na podłogę ostro nachylone do linii, będących rzutami poziomych (każdy widział rzut pionowego okna jako skośny na podłodze lub na ścianie bocznej)
- zachowuje równoległość; pary prostych i odcinków równoległych na szybie przechodzą na pary równoległe na podłodze.
- nie zachowuje długości odcinków. W południe, gdy słońce jest wysoko na niebie, a szyba jest pionowa, to obraz odcinków pionowych na szybie jest na podłodze skrócony. Gdy słońce jest nisko nad horyzontem, to obraz odcinków pionowych jest wydłużony. (Obraz odcinków poziomych, czyli równoległych do podłogi, zachowuje długość oryginałów na szybie - faktycznie, odcinek poziomy na szybie, wraz z jego rzutem na podłodze, łącznie z dwoma promieniami słonecznymi, tworzą równoległobok).
- nie zachowują się proporcje długości odcinków. Na szybie rozpatrzmy odcinek poziomy i pionowy, o tej samej długości. Na podłodze poziomy będzie miał tę samą długość, a obraz pionowego będzie miał inną długość (gdy, w przypadku pionowej szyby, słońce nie świeci pod kątem 45 stopni). Mieliśmy na szybie proporcję 1, a na podłodze już inną.
- Nie zachowuje się powierzchnia figur geometrycznych. Prostokąt na szybie może mieć po zrzutowaniu na podłogę powierzchnię zarówno większą, jak i mniejszą, w zależności od wysokości slońca, i nachylenia szyby.
- Zachowują się proporcje długości odcinków (odległości punktów) na każdej prostej. Gdy na dowolnie danej prostej, na szybie, dwa odcinki są w proporcji 5 do 8, to po zrzutowaniu na podłogę dalej są w proporcji 5 do 8 (czyli oba skrocą sie lub oba wydłużą w tym samym stosunku). Ogólniej można powiedzieć, że zachowują się proporcje długości odcinków równoległych.
- Zachowują się proporcje powierzchni figur geometrycznych. Można to ująć równoważnie tak: wszystkie powierzchnie figur zmieniają się przy rzutowaniu w tym samym stosunku. Rzeczywiście, figurę na szybie możemy zawrzeć w unii przylegających do siebie, przystających kwadracików, przy czym ta unia będzie wystawać poza fugurę tyle co nic, czyli będzie miała powierzchnię niewiele większą od danej figury. Po zrzutowaniu, kwadraciki przejdą na małe, przystające równoległoboki. W przypadku dwóch figur na szybie, pokrytych kwadracikami o takim samym boku, oba rzuty będą pokryte przystającymi rownoległobokami ("takimi samymi" dla obu figur). Zatem powierzchnia obu figur zmieni się przy rzutowaniu w tym samym stosunku co powierzchnia kwadracika, przy przejściu na równoległobok. Gdy równoległobok będzie miał powierzchnię na przykład półtora razy większą od kwadracika, to powierzchnia rzutu każdej figury będzie półtora razy większa niż fugury rzutowanej.
Logarytm
Rozpatrzmy odwzorowanie płaszczyzny kartezjańskiej f : R2 → R2, które oś x rozciąga 5-krotnie, a oś y kurczy 5-krotnie:
f(x y) = (5*x y/5)
Wtedy każdy kwadrat przechodzi na prostokąt, którego poziomy bok będzie 5 razy dłuższy, a poziomy 5 razy krótszy. Zatem powierzchnia prostokąta będzie równa powierzchni wyjściowego kwadratu. Wynika stąd, że odwzorowanie f zachowuje powierzchnię dowolnej figury (bo można je przybliżać uniami przylegającymi do siebie, przystającymi kwadracikami) - powierzchnia obrazu f(X) jest równa powierzchni X, dla dowolnej figury X, zawartej w płaszczyźnie kartezjańskiej.
Oczywiście zamiast liczby 5 mogliśmy rozważać dowolną stałą K > 0. Odwzorowanie afiniczne
f : R2 → R2
dana wzorem:
f(x y) = (K*x y/K)
zachowuje pole figur geometrycznych.
Rozpatrzmy ciekawy i ważny przykład dwóch trapezów krzywolinijnych, S oraz T, będących polami zawartymi pomiędzy dwoma wartościami x czyli pomiędzy dwoma prostymi pionowymi, osią x oraz wykresem funkcji odwrotności
odw(x) = 1/x dla x > 0.
Niech 0 < A < B oraz K > 0. Oto te "trapezy":
S := { (x y) : A ≤ x ≤ B oraz 0 ≤ y ≤ 1/x }
T := { (x y) : K*A ≤ x ≤ K*B oraz 0 ≤ y ≤ 1/x }
Jest jasnym, że trapez T jest obrazem trapezu S przy funkcji afinicznej f, zdefiniowanej powyżej: f(S) = T. Zatem powierzchnie tych trapezów są równe. Po prostu trapez T jest rozciągnięty poziomo K razy (gdy K < 1, to skurczony), oraz skurczony pionowo 1/K razy (gdy K < 1, to rozciągnięty). W matematyce nie musimy mówić skurczony lub rozciągnięty - wystarczy, że K razy, kropka.
Wprowadźmy dla trapezów krzywoliniowych, jak wyżej, wygodne oznaczenie ogólne TAB:
TAB := { (x y) : A ≤ x ≤ B oraz 0 ≤ y ≤ 1/x }
Wtedy unia przylegających trapezów jest znowu podobnym trapezem:
TAB ∪ TBC = TAC
dla 0 < A < B < C. Niech |F| oznacza wielkość powierzchni figury F. Tak więc dla powyższych S T mieliśmy: |S|=|Y|, czyli:
|TK*AK*B| = |TAB|
oraz
|TAB| ∪ |TBC| = |TAC|
Powyższa równości zachodzą dla dowolnych dodatnich A B C K, gdy dodatkowo zdefiniujemy:
|TAA| := 0 dla dowolnego A > 0
oraz
|TAB| := -|TBA| dla dowolnych 0 < B < A
Oczywiście ostatni wzór zachodzi teraz dla dowolnych dodatnich A B (tkaże dla A=B > 0). Zależność powierzchni od kolejności wymienienia krawędzi pionowych trapezu oznacza, że, zamiast po prostu trapezów, rozpatrujemy trapezy zorientowane: dodatnio zorientowane mają powierzchnię dodatnią, a ujemnie zorientowane - ujemną.
Także dla dowolnych A B K > 0 zachodzi wzór:
Gdybym w tej chwili napisał : ciąg dalszy nastąpi, po czym znajomy powiadomiłby Was, że wpadłem pod samochód, to niektórzy z Was poczuliby się sfrustrowani - no bo gdzie tu logarytm?!
Otóż tuż-tuż! Logarytm naturalny definujemy tak:
log(x) := |T1x|
dla dowolnego x > 0. Stąd całkiem szybko wynika, że:
- log(1) = 0
- log(a*b)  = log(a) + log(b) dla dowolnych a b > 0
- log(a) < a-1 dla dowolnego 1 ≠ a > 0
Poniżej uzasadnię powyższe stwierdzenia. Patrząc na wykres funkcji odw(x) := 1/x można wyprowadzić także wiele innych wlasności logarytmu, ale o dziwo wszystkie będą wynikaly z powyższych trzech! Powyższe trzy wlasności definiują logarytm naturalny w pełni, stanowią jego aksjomatyczną definicję. Wynika to stąd, że te trzy aksjomaty pozwalają wyliczyć funkcję odwrotną do logarymu - jest to funkcja eksponencjalna exp, znana jako ex. Ponieważ daną funkcję odwrotną, powiedzmy exp, może mieć tylko jedna funkcja - mianowicie funkcja odwrotna do niej, np. do exp, to rzeczywiście nasze 3 proste wlasności zawierają pełną informację o logarytmie.
Własność log(1) = 0 wynika z równości |T11| = 0. Własność:
log(a*b)  = log(a) + log(b)
dowodzi się prosto:
log(a*b)  = |T1a| + |T1b|
= |T1a| + |Taa*b| = |T1a*b|
Wreszcie trzecia własność (nierówność) wynika z tego, że dla a > 1 wykres funkcji odw czyli 1/x dla 1 < x < a, jest poniżej 1, oraz dla 0 < a < 1 wykres pomiędzy od a do 1 jest powyżej 1.
Objętość czworościanu
Według szkolnego wzoru, objętość czworościany równa jest 1/3 iloczynowi wyokości przez pole podstawy. Natomast w przypadku równoległościanu objętośc jest po prostu iloczynem wysokości przez pole podstawy. Zatem wzór na objętość czworościanu można rownoważnie sformułować jak następuje:
objętość czworościanu jest równa 1/6 objętości równoległościanu, którego trzy krawędzie (wychodzące z jednego wierzchołka) są krawędziami tego czworościanu.
Patrząc na sytuację afinicznie, wystarczy to dowieść dla sześcianu i czworościanu, którego trzy krawędzie są (wychodzącymi z tego samego wierzchołka) krawędziami sześcianu. Wszystkie pozostałe wypadki są afinicznym obrazem danego. A przy przekształceniach afinicznych proporcje objętości figur zachowują się; w szczególności 1/6 zawsze będzie 1/6.
Rozpatrzmy sześcian jednostkowy C := [0;1]3, w dodatnim rogu układu współrzędnych. Jest to zbiór wszystkich punktów, których wszystkie 3 współrzędne są pomiędzy 0 oraz 1. Z tego powodu sześcian ten jest unią sześciu parami rozłącznych czworościanów - poza ścianami, których wewnętrzne punkty (należące do tego sześcianu, i nienależące do ścian czworościanów) spełniają odpowiednio jedną z 6 podwójnych nierówności (każda wyznacza jeden czworościan):
- x < y < z
- x < z < y
- y < x < z
- y < z < x
- z < x < y
- z < y < x
Czworościany te są przystające (mają ten sam kształt i tę samą wielkość) - każdy z każdego można otrzymać poprzez izometrię przestrzeni, indikowaną przez odpowiednią permutację osi; innymi słowy poprzez obrót, przy którym półosie dodatnie x y z przechodzą na siebie, lub poprzez symetrię względem płaszczyzny przechodzącej przez jedną z osi, i lustrzanie odwzorowywującej każdą z pozostałych półosi dodatnich na drugą z nich. (Widzimy, że 3 spośró∂ tych czworościanów są jakby "lewe", i trzy "prawe").
W przypadku n-wymiarowym mamy rozkład kostki na n! sympleksów, czyli we wzoprze na objętość n-wymiarowego sympleksu występuje współczynnik 1/n!. W szczególności dla trójkąta - współczynnik 1/2.
Dygresja (uzupełnienie)
Rzuty równoległe (słoneczne :-) zachowują długość odcinków, których rzut jest do nich równoległy (pamiętacie? te dwa odcinki wraz z promieniami słonecznymi tworzą równoległobok). Z tego powodu takie rzuty nie dają wszystkich przekształceń afinicznych, w tym nie dają podobieństw o współczynniku różnym od 1 (podobieństw nieizometrycznych). Żeby z rzutów równoległych otrzymać dowolne przekształcenie afiniczne płaszczyzny, to na ogół należy na podłodze położyć dodatkową szybę. Utrwalić na niej obraz rzutu słonecznego. Następnie tę szybę wstawiamy do okna (dowolnie ją wcześniej obracając), i rzutujemy na podłogę jeszcze raz. W ten sposób dostaniemy dowolne przekształcenie afiniczne.
Labels:
afiniczność,
czworościan,
edukacja,
geometria,
logarytm,
matematyka,
sympleks
Friday, June 11, 2010
sąd udał się na spoczynek
na dróg rozstaju ludzie z siebie sami
na kolanach przed tobą tkwili godzinami
jezu z nazaretu
czas wydarzenia goni tabunami
tu starzy modlą się bądź zawsze z nami
jezu z nazaretu
gdy dzieci za nogi o mur głowami
tu się chowałeś całymi latami
jezu z nazaretu
wh,
2002-11-01
kumpel
mieliśmy na pustyni Kumpla
modliliśmy się do Niego
opieprzaliśmy Go
nie byliśmy Jego
narodem wybranym
lecz jedynym
wyście mieli swoich Bogów
i wy i wy i wy
lecz nasz wam się spodobał
a wy Jemu ot kokietka
odkąd awansował
wy nas
w Imię Boże
tępicie
wh,
2008-06-03
I gdzie ten raj?
Zdania na temat powrotu Chrystusa są podzielone, bo nieświadomi wciąż czekają, jakby Chrystus nigdy nie narodził się na nowo. Jednak widziano go w 1941 roku w Jedwabnem, jak po prawie dwu tysiącach lat śmiertelnego snu, wciąż jeszcze niezbyt przytomny, z grupą kilkudziesięciu pobitych Żydów, z rabinem na czele, niósł nie krzyż, lecz posąg Lenina. Dalsze godziny Chrystusa przesłonił dym ze stodoły z palącymi się Żydami. Nie było wątpliwości, że został zamordowany wraz z ponad szesnastoma setkami swoich młodszych o jakieś dwa tysiące lat sióstr i braci, choć byli wśród nich i starcy. Nie było wątpliwości tak długo, jak długo według oficjalnej wersji mordu dokonali Niemcy. Minęło kawał życia, a może kawał śmierci, nim okazało się, że mordu dokonali Polacy. Mógłoby to być dla świata zbawienie, gdyż z miejsca zmartwychwstało tysiąc trzysta Żydów, jako że Polacy według nowego dochodzenia zamordowali raptem trzystu czterdziestu. Jest więc poważna szansa, że Chrystus zmartwychwstał po raz drugi. Czyli żyłby po raz trzeci, a do trzech razy sztuka - a nuż tym razem sprowadzi na nas wszystkich raj. Kłopot polega na tym, że mimo ponowego zmartwychwstania, nikt Chrystusa więcej już nie widział (ani tych innych Żydów, jakaś zmowa, wiadomo). Mówią po wsiach, że ktoś go ukrywa w piwnicy, i nawet go węszą.
wh,
2007-10-14
wh,
2007-10-14
Sunday, June 6, 2010
wiosna 1993 (cz. 1-2)
nowe słońce
ach kogo to obchodzi
nikomu nie przychodzi
do głowy że zachodzi
ostatnie słońce dziś
bo jutro się narodzi
ze światem cię pogodzi
i wszystkim nam dogodzi
nowe słońce
a ja chcę to co dziś
popołudnie
narwana nirwana
pęczkami rzodkiewek
u stóp twych słonecznych
w słoneczną niedzielę
narwana niagara
perłami fontanny
i słońca kroplami
u stóp mych się ściel
jak jestem to jestem
a kiedy mnie nie ma
tym lepiej dla chleba
tym lepiej dla nieba
bo głowę tną ostre
i tylko na wiosnę
gdy słońce przygrzeje
wiatr myśli rozwieje
wh,
1993-03-06
nokturn (1993-01-26)
spod Rubinsteina palców
nietoperzami w wielonoc
nokturny Chopina
wirowały w walcu
w paryskie salony
mój smutek oszklony
a szczęście za oknem
w ciepłym deszczu moknie
i z wikliny kosze -
odpowiedzcie ściany
czy świat to Mazowsze
czy my się tułamy?
wh,
1993-01-26
Tuesday, May 18, 2010
[każdego...] -
każdego dnia
w piątek i świątek
spacerujemy z ojcem po patio
podziwiam troskę ogrodników
kim jestem?
ojciec nie wie
ani nie zna imienia mojej matki
nie pamięta swojej dawno zmarłej żony
pokazuję mu dumne róże
jasnoróżowy krzak
nieskazitelnie biały
i ten trzeci
koloru dojrzałych czereśni
wybierz
wskazuje na ciemno czerwone
ulubiony kolor mojej matki
wh,
2010-maj
Thursday, May 6, 2010
logikalholowa
relaks i wódka współżyją
w osobliwym stanie przejściowym
nielogiczność powyższego
spowodowała wódka
która jest relaksem
czyli otumanieniem
a współżyje
ze zmartwieniem
z niepokojem
kończę nim otrzeźwieję
nim ten tekst
(pozbawiony obrazów i metafor)
wyląduje w koszu
wh,
2010-05-06
Labels:
alkohol,
depresja,
logika,
poetyckość,
wiersz,
zmartwienia
Friday, April 30, 2010
wiosna 2010
ktoś wbił kolibry w powietrze
zaraz powiesi obrazki
trawniki chodniki przechodniów
z lewej w prawo samochody po jezdni
zmrużone oczy
wiosny spadały za widnokrąg
kluczami żurawi
nad oceanem wytrychy w ręku
rozsypywały się w proch
twarz schowana w piasek
pożegnałem się z autostradami
pędzą pod powiekami
do oceanu niecała godzina
czasem w parku mewy
kłócą się z kaczkami
wh,
2010-04-30
Saturday, April 24, 2010
bajkał
bajkał
gdzieś się podział tolia
nie dzieli nas historia
łączą stare baśnie
dzieli durnych tysięcy
kilometrów kilkanaście
trzy po trzy się wije
prosto z kranu piję
dni powszednie płyną
choć nadrabiam miną
gra mi bałałajka
bała-łała-łajka
za uralem już syberia
na południe bajkał
nie martw mi się tolia
zabrudzili bajkał
zgasła na dnie kopiejka
szumią w kranie moria
każda kropla bajka
wh,
2009-11-20
Tuesday, April 20, 2010
[każdej...]
każdej sekundy
oddalam się o dwie
kopalnie po widnokrąg
bury dym i sadze
skrawek nieba jasnego
schronił się w jej oczach
huśta się w szklance
nieco wina
z wina w małej szklance
mój głos się wydobywa
a oczu jaśniejszych
od nieba błękitu
więcej nie zobaczę
gdy
chwila po chwili
oddala się
wh,
1997-09-07
Monday, April 19, 2010
[drzewa...]
drzewa drzewa
jak się nazywacie
liściaste iglaste korzaste korzeniaste
w cieniu i w słońcu jesienne
ławice z tornistrami na plecach
rozstępują się przed skałami na kółkach
prującymi jezdnią przy kampusie
brzdąk
w nim obietnica
przeszedłem przez ulicę
mój zielony motyl sfrunął
do otwartego pudła gitary
siadam obok na niskim murku
a w Murzynie jak w drzewie
brak głosu a coś w nim
śpiewa
wh,
1997-09-25
jak się nazywacie
liściaste iglaste korzaste korzeniaste
w cieniu i w słońcu jesienne
ławice z tornistrami na plecach
rozstępują się przed skałami na kółkach
prującymi jezdnią przy kampusie
brzdąk
w nim obietnica
przeszedłem przez ulicę
mój zielony motyl sfrunął
do otwartego pudła gitary
siadam obok na niskim murku
a w Murzynie jak w drzewie
brak głosu a coś w nim
śpiewa
wh,
1997-09-25
Friday, April 16, 2010
obraz
obraz
rozchodzi się po wszechświecie
głos kryje ziemia
najwyższe wieżowce
wbijają się w niebo tropiku
w chicago i warszawie
szumią drapacze chmur
kiedyś szumiały w new yorku
w tropikach nie ma drapaczy
w tropikach nie ma chmur
wiatr gnie drapacze jak drzewa
na pustyni nie ma drzew
pod chmurami stacje benzynowe
i złotówki
pod złotym słońcem złoty piasek
złota nafta i złoto
do kolejnych galaktyk
dociera i znika obraz
trade center
wh,
2010-04-09
Friday, April 9, 2010
willow girl 4-5
4
willow girl zebrała
przyjaciół i drzewa w ogrodzie
komin na dachu
i poetę na płocie
przyszła kalifornijska zima-żart
cieszą szczapy płonące w kominku
jeszcze bardziej powieści przyjaciół
a poeta
jak poeta
a komin
dekoruje niebo fraktalem
5
od florydy do kalifornii
turlają się pomarańcze
nie ruszona moim zapatrzeniem
wydajesz się zimna
gdy ziemia tonie w pożarach
znam twoje oczy
i ogrzałbym twoją dłoń
w mojej
gdybym znał twoje imię
wh,
1998
Labels:
bezdomność,
California,
fractal,
fraktal,
homelessness,
Kalifornia,
poetry,
poezja,
San Francisco,
wiersz
Tuesday, April 6, 2010
w korzeniach topoli
_______
_____/ /___
/\___/ /
\
ten starszy uśmiech
w pomarańczy w brązie
i ten młodszy
jak zimowe słońce
w liniach w przestrzeniach
w wymiarach w sferach
wzywają
mój synu mój wnuku
znów wędruj po łuku
gdzie ciała gwiaździste
gdzie kształty puszyste
i nirwany dozna
kto rozma
itości oswoi
w korzeniach topoli
wh,
1993-03-09
Saturday, April 3, 2010
[spod klawiszy...]
spod klawiszy kto słyszy
powietrze pełne samolotów
kto w ramionach ulula fortepian
odnajdzie stronę
w internecie
śni na wąskim materacu licencji
poety
nad głową krąży stado białych fortepianów
z mysiej dziurki podłącz się do świata
szybko odnajdź stronę w internecie
i zapomnij
klawisze
powietrze pełne samolotów
wh,
1999-12-10
Saturday, March 27, 2010
skromna pani
skromna pani
sama w siebie nie wierzy
powiewa wzorzystymi falbankami
być może jestem samosprzeczna
wiadomo
kobieta
trzęsienie zawali mosty
ogień pochłonie lasy
powódź zaleje dom
zostanie ona
ma tematyka od dziecka
odwieczna
wh,
2004-06-14
Thursday, March 25, 2010
Ickowi Perlmanowi
ickowi perlmanowi
na wózku wśród chudziaków
rozmuzykowany
przez ciebie też
przenikają tony
piszczeli naszej
rodziny spalonej -
smyczek po strunach
uwija się jak strużka
dymu u komina
celebruj z klezmerami
doleję ci wina
wh,
2008-04-20
Labels:
Itzhak Perlman,
Jews,
klezmer,
music,
World War II,
WWII
Saturday, March 20, 2010
[na dworze...]
- na dworze pada i szaro
- a w pokoju biała zamieć
- nieotwartych listów
- pochowa mnie
- na niebieski pisz do mnie berdyczów
wh,
2008-02-05
Subscribe to:
Posts (Atom)